wtorek, 4 maja 2021

Strzeże strzyżak las

 Ostatnio coraz częściej jestem w lesie. W zimę było spokojnie, zwierzęta pochowane, ludzi mniej, myśliwi strzelali jakoś rzadziej, tylko drwale hałasowali jak zwykle. I zaczyna mi brakować tego spokoju, który gwarantowała pokrywa śnieżna i temperatury poniżej zera. Było jakoś przytulniej. Teraz gdy wszystko budzi się do życia, jest piękniej ale są i minusy. I właśnie dzisiaj natknąłem się na takiego pierwszego minusa. Wszedłem sobie w gęstwinę, idąc na polankę która, wiedziałem, zalana będzie słońcem. Była. Był jeszcze koziołek który wyskoczył z pobliskich krzaków, obszczekał mnie i uciekł. Ale tym minusem był owad, którego jest coraz więcej w lasach, od kilku sezonów. Chodzi o strzyżaka sarniego czy jeleniego czy po prostu jelenicę. Mówią na niego czasem latający kleszcz. Jakoś tam kleszcza przypomina ale tylko pozornie. To inny gatunek i działa trochę inaczej. Bardzo ciężko jest sobie z tym poradzić, a najlepsza rada to unikać miejsc w których lubią być duże ssaki. To właśnie z nimi – łosiami, jeleniami, strzyżak myli człowieka i atakuje bez pardonu. Tyle w tym dobrego że od razu nie gryzie. Zwykłe repelenty na komary na to nie działają ale znalazłem taki preparat odstraszający, który kojarzy się z pewnym popularnym memem. Na stronie na której go opisują jej sporo informacji o strzyżakach więc nie będę tego powtarzał. ( https://www.przewodnik.ilawa.pl/bezpiecze%C5%84stwo-w-lesie/is )



Druga sprawa która drażni mnie w lesie to połączenie słabych drzew z wiatrami. Gdy taki nagle zrywa się w lesie, czuję się nieswojo i patrzę wciąż w górę. Czy aby coś nie spada. Bo często się to zdarza. Przypomniała mi się historyjka o białym człowieku, który gdzieś na jakiejś sawannie spotkał miejscowe plemię. Pochodzili razem, pogadali i zaczęli zbierać się do kolacji. Biały człowiek natychmiast wybrał miejsce pod najbliższym, samotnym drzewem. Tubylcy jednak zaczęli odwodzić go od tego pomysłu. Wytłumaczenie tej niechęci miejscowych było proste – po co ryzykować że coś komuś spadnie na głowę. Ale modyfikując sentencję przypisywaną Plutarchowi, można rzec, że chodzenie po lesie jest koniecznością, życie koniecznością nie jest.