środa, 21 czerwca 2017

Propaganda głupcze


O ile ludzie mają szansę nauczyć się w szkole o prostych czynnikach determinujących wybuchy konfliktów międzynarodowych w przeszłości, o tyle przy myśleniu o bieżących problemach geopolitycznych duża ich część daje się uwieść propagandzie.

Historia jest prosta jak te streszczenie dla uczniów.

Natomiast teraźniejszość jest rozmywana w propagandowych artykułach w prasie czy w narracji z telewizora. Cała ta argumentacja, jak widać po chwili prostej analizy zależności mediów, jest po prostu kupiona przez różne grupy interesów. I to nie zarzut, tylko takie samo stwierdzenie jak to, że gdy słońce oświetla Ziemię to na Ziemi jest jasno.

A geopolityka jest tak samo prosta jak konflikty kilku grup szympansów w lesie. Większa jest tylko skala, stopień skomplikowania negocjacji interesów w coraz niższych w hierarchii grupach, no i środki rozwiązywania konfliktów. Ale nie powinno nam to zacierać obrazu całości, gdzie ważne jest, która małpa mocniej huknie kijem w konar i czy małpa aspirująca do przywództwa zechce sprawdzić czy przeciwnik naprawdę jest tak silny na jakiego wygląda.
I chciałbym sądzić że jest inaczej, ale po lekturze Wikileaks, raportów Stratfora, czy analizie ostatnich wojen na Bliskim Wschodzie, nie da się o geopolityce myśleć w odmienny sposób.

No i na tym tle kilka zdań chciałbym poświęcić potencjalnej szansie na niepodległą ekonomicznie Polskę. Wiem że to science-fiction, ale jakoś nie mogę się powstrzymać.

Jak w wielu innych krajach, większa część ludności została zaprzęgnięta do kieratu w którym kręci się od urodzin aż do śmierci, robota, zaspakajanie bieżących potrzeb, niewyszukana rozrywka, robota. Brak szans na rozwój, tworzenie. Sytuacja w której na mieszkanie, które zrobione jest głównie z piasku, trzeba pracować 30 lat. Nikt mi nie powie że to jest normalne. Już zdaje się pisałem kiedyś jak oni ten piasek zamieniają prawie że w złoto, więc nie będę się powtarzał.
Nadwyżki zgarniane od tych ludzi idą do właścicieli tego globalnego interesu i na wynagrodzenie nadzorców niewolników. Psychologia rozwinęła się znacznie dlatego żeby utrzymać kolonię w posłuszeństwie już nie trzeba poganiaczy z batem czy patroli na każdej ulicy. Też już kiedyś rozwijałem temat o tym jak to działa w szczegółach więc pominę to tym razem.

Mamy jednego hegemona globalnego – państwowego i raczej już nadzorującą tego hegemona warstwę bankowo korporacyjną. Co się stanie jeśli chcielibyśmy uwolnić się od niego? Jasna sprawa – po prostu wojna. Czy możemy nie przegrać, albo odzyskać niepodległość ekonomiczną tej wojny unikając?*

Pominę tu ewentualne sojusze, kwestie uzbrojenia obywateli i skupię się na sprawie równie ważnej, czyli przekonaniach opinii publicznej w kraju agresora. Tutaj mamy niestety poważny problem. Większość mieszkańców Ameryki Północnej wierzy że to my jesteśmy zabójcami Żydów. Że jesteśmy odpowiedzialni za Holokaust. W związku z tym agresja na Polskę nie wywoła żadnego sprzeciwu wśród mieszkańców USA czy Kanady. Wzruszą ramionami i powiedzą, dobrze im tak. To pokłosie udanej akcji propagandowej Niemców, a być może i amerykanów (zresztą większość amerykanów ma pochodzenie niemieckie, o czym często się zapomina). Polska praktycznie nic z tym nie robi (nie licząc niskobudżetowych dupochronów, typu listy protestacyjne), widocznie ma zakaz.
Najlepszą robotę robi tu Wykop.pl i Fundacja Tradycji Miast i Wsi (http://www.germandeathcamps.org/) , ale środki i zasięg mają niestety mikroskopijny.



Rząd tu działa nie na naszą rękę wypowiadając się o problemie uchodźców, zamiast akcentować sprzeciw przeciwko przymusowym kontyngentom z Niemiec. Tak po prostu, na tle historycznym. W tą stroną widziałem że idzie Prezydent, ale jest w tym dość osamotniony. A ludzie to kupią, moja grafika idąca w tą stronę, trafiła na główną na Wykopie.



Za kilkadziesiąt milionów, czyli za cenę portalu dla bezdomnych, czy innych bzdur, można zrobić taki event, który te przekonanie o nas jako pogromcach Żydów, zniweluje. Ale na to się nie zanosi.

Oprócz tego, jeżeli zaczniemy zmieniać prawo tak aby uzyskać rzeczywistą wolność dla ludzi (czyli w ekonomii po prostu wolny rynek, i pietruszki, i pieniędzy i budownictwa, i itd.,** ), a co za tym jakąś niepodległość ekonomiczną, to na ulicach hegemon z pomocnikami nam zacznie robić takie zadymy, że nie da się raczej z tym poradzić bez zamykania zaciężnych zadymiarzy. No i oczywiście wtedy na świat idą newsy o opresyjnym reżimie. No i mamy typowe podłoże do wprowadzania demokracji czołgami. Niby z podobną sytuacją mamy do czynienia teraz, ale patrząc na skalę, to jest to robione przez lokalne sitwy, wygląda bardziej komediowo niż tragicznie i na razie nikt poważny z góry się w to za bardzo nie wtrąca.

Kto ma o naszą niepodległość ekonomiczną zawalczyć? Rząd uzależniony od układów globalnych czy lokalne grupy interesu cieszące się swoimi mizernymi przywilejami? Nie mają interesu żeby się na to zdobyć. My, mróweczki zagonione do kieratu? Tak, powinniśmy, bo  nikt za nas tego nie zrobi, ale nie chcemy, nie mamy czasu, nie potrafimy się jednoczyć. Więc co? Wiem ale nie powiem, bo za dużo pisania i zresztą sam musiałbym to zrobić, a mi też się nie-bardzo chce. Wspomniałem że to rozważania science-fiction, prawda?

A o ile teraz gdy do Polski płyną pieniądze od pracujących za granicą, gdy nasze PKB od kilku lat podkręcają Ukraińcy, sytuacja wydaje się być nawet optymistyczna, to niedługo zostanie tylko dług i frustracja. Nie da się niczego zmienić bez zmiany systemu. Jak ludzie zaczną znów odczuwać biedę i beznadzieję, zacznie się szukanie szkodników, bumelantów, wywrotowców. Potem kontrolowana rewolucja, czy jakieś gorsze rozwiązanie, i zabawa od nowa. A ludzie mało co z tego kojarzą.

Kiedyś wpadłem na pomysł żeby zakładać Koła Bilderberga w których młodzi ludzie uczyliby się myślenia globalnego. Na początku rozdzielane byłyby role, każdy musiałby wczuć się w pozycję negocjacyjną, interesy, motywacje danego, prawdziwego, uczestnika i bawilibyśmy się w podział wpływów nad światem. Może ludziom otworzyły by się trochę oczy gdyby weszli w skórę wielkich tego świata. Ale się nie otworzą. Bo też mi się nie chcę. Lato idzie :-)




*Pomijam tutaj sprawę różnić stronnictwa niemieckiego – PO i amerykańskiego – PiS, bo w sferze gospodarczej realizują taką samą politykę, tak samo głosują w UE, tak samo są przychylni bankom i korporacjom, różnice są tylko w detalach, co pozwala toczyć im drobną przepychankę o finansowe i prestiżowe korzyści z kontroli lokalnej ludności.

** Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana z uwagi na obecność potężnych, globalnych graczy, którzy przy całkowitym uwolnieniu każdego rynku od razu, w niektórych branżach wyssą z nas kasę jak odkurzacz, ale to inna kwestia, potrzebująca osobnego podejścia.


Update 29.06.2017

Po odtajnieniu przez Niemców archiwów Organisation Gehlen czyli późniejszego BND ( wywiad niemiecki) jako pierwszy, zdaje się, informacje o pomyśle przedstawiania obozów koncentracyjnych jako Polskie Obozy Koncentracyjne podał "Wręcz Przeciwnie"
http://nczas.com/wiadomosci/warto-obejrzec/kto-wymyslil-polskie-obozy-koncentracyjne-ciekawe-artykuly-z-wrecz-przeciwnie/. (wrzesień 2011).
Nie mam tego wydania więc nie wiem w oparciu o jakie źródło.

Ale, co może nie jest zaskakujące, lecz ciekawe, Wydziałem 114 ( Dienststelle 114), który to sformułowanie wymyślił i promował, kierował bezpośrednio amerykański wywiad, Counter Intelligence Corps (CIC).

Źródło: http://iddd.salon24.pl/520321,dienststelle-114-i-obozy-powojenne-do-wyw-cosic-z-migalskim



Update 15.07
Prosto i krótko o tym jak Amerykanie rządzą światem. I to w Rzeczpospolitej, a nie na żadnym blogu o iluminati czy innych masonach: http://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/307139891-Jak-Amerykanie-rzadza-swiatem.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz