wtorek, 27 czerwca 2017

Dawać, rzecz ludzka (szort s-f, ostrzegam że kontrowersyjny i germanofobiczny)

Na początku większość rozsądnych ludzi w Polsce była bardzo zdziwiona otwarciem granic na miliony przybyszów z innych kontynentów. Nikt nie mógł zrozumieć po co nam tu tylu nowych ludzi. Uchodźców przyjmowaliśmy od zawsze, dawaliśmy azyl praktycznie wszystkim, którzy byli zagrożeni prześladowaniami w swoich krajach. Ale były od tego procedury. Teraz doświadczyliśmy praktycznie otwarcia granic, przy skandowaniu hasła „wszystkich serdecznie zapraszamy”.

Dlaczego szefowa Europy, Merkel, wpadła na taki pomysł?
Nie mogliśmy zrozumieć czemu mieliśmy dawać zarabiać szemranym biznesom wielkich finansistów eksportującym ludzi? I dlaczego mamy brać na siebie koszt ich utrzymania? Szczególnie zadziwiające były nalegania Niemców żebyśmy otwierali obozy i przyjmowali od nich kontyngenty tych ludzi. Sprawa mogła się wyjaśnić już wtedy gdy ktoś w internecie zauważył że obozy te praktycznie zawsze miały być lokowane u nas przy szpitalach. Ale nikt nie podjął tematu.

Musiał minąć rok zanim sprawa zaczęła się wyjaśniać. Zaczęło się od rabanu podniesionego w Etiopii przez dwie wielodzietne matki Nebiyu i Hilinę. Ich ośmiu synów popłynęło do Europy i ślad po nich wszystkich zaginął. A każdy z nich wyruszał innym transportem. W niecały miesiąc okazało się że takich przypadków w całej Afryce zebrało się około 150 tysięcy. Byli ludzie i nie ma ludzi. I nikt nic nie wie. Można to było zwalić oczywiście na zwyczaj pozbywania się dokumentów przez „uchodźców” po to aby twierdzić że przybywają z terenów objętych wojną, ale w dzisiejszych czasach ludzie w prosty sposób mogą napisać maila czy sms.  A tu nic, cisza.

Na trop naprowadził media reportaż nie związany w ogóle z tematem imigrantów. Reportaż w którym dziennikarz bardzo dziwił się ostatniemu spadkowi cen organów ludzkich na czarnym rynku. W kolejnym reportażu nadanym we Francuskiej telewizji ktoś poszedł tym tropem. Przed niczego nieświadomymi Europejczykami ukazał się koszmar w całej rozciągłości. Tysiące małych obozów przy szpitalach, gdzie na skalę przemysłową pozyskiwane były organy. Serca, nerki, oczy, wszystko co się dało. Uczestniczyły w tym procederze największe firmy branży, w tym Axel Spanners' Transplant. To co zostawało po wycięciu organów, wcale się nie marnowało, firmy nieźle zarabiały. Jak to powiedział jeden z zeznających później pracowników „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić - z niczego...”.

Jak już teraz wiemy sprawa, mimo że koszmarna, rozmyła się po kościach. Okazało się że wszystko było legalne. Każdy dawca podpisał stosowne oświadczenie i dodatkowo miesiąc przed operacją otrzymywał wynagrodzenie w kwocie 2000 Euro. A że oświadczenie napisane było prawniczą niemczyzną, odwoływało się do ostatniej nowelizacji Dyrektywy Europejskiej o Dawstwie, zatytułowanej „O Prawie do Szczęścia”, która odwoływała się do Traktatu Lizbońskiego...
Nikt tego przecież nie czyta. Cóż, nieznajomość prawa szkodzi. Tyle że nikt więcej już nie chce teraz jakoś do tej Europy przyjeżdżać.

Nowe Miasto Times - 2020


1 komentarz: