piątek, 8 grudnia 2017

Po pięciu miesiącach odwyku. Od polityki i Twittera.

Pięć miesięcy odwyku. Od  polityki i Twittera. I w ogóle od informacji z Polski. Czasem zerknę co się w światowych mediach dzieje i tyle.  I dobrze mi z tym. Ostatnie co widziałem tam o Polsce to wielkie oburzenie starym filmikiem z nagusami kręconym w murach dawnego obozu koncentracyjnego. Nagonkę na Polaków zdaje się znowu starała się rozpętać nieoceniona BBC.

Zawiesiłem swoją aktywność po ostatecznym wkurfie na wszystko i zadaniu sobie pytania - czemu właściwie mam się zajmować tym co powinni robić politycy i media? Ile można walić głową w mur w czynie społecznym? Poza tym czekały mnie ważne zmiany w życiu i czasu było mniej. Więc nawet nie oglądałem TV, polskich internetów czy gazet. Błogi spokój. Prawie, bo żona czasem włączała głośno telewizor, choć specjalnie kupiłem jej słuchawki.

***

Obecnie zajmuję się nauką i biznesem. Nauka na razie na poziomie początkującego, a biznes zupełnie niedochodowy, bo jeszcze go nie ma. Faza wstępnego startupu. Ale już teraz moim dotychczasowym followersom na Twitterze i blogu oferuję 20% zniżki* (*na usługi w początkowej fazie, w kolejnej też ale to już będę musiał solidnie policzyć bo rzecz jest dosyć skomplikowana). A  followersom z grudnia tego roku 10% * Coś powinno odpalić już na początku kwietnia, ale szczegółów nie mogę podać. Na razie szlifuję koncepcje i szykuję się do szukania inwestorów.

***

A 29 grudnia planuję wziąć sobie urlop z zrobić sobie dzień z Twitterem i AA Proving Grounds (też już 5 miesięcy odwyku). Będzie strzelanie i hejtowanie bez limitu. Już się cieszę.

***

Z tego co do mnie docierało jednym uchem z TV żony, to praktycznie codziennie coś o sądach. Nie dość że planowali kosmetyczne zmiany, gdzie stare rodziny pozostaną przy korycie, a system sądownictwa jako urzędnictwa zostanie, to cały czas to wałkują. Miejcie litość dal ludzi. Jeśli myślą, że na tym dojadą do wyborów (chcem ale nie mogem czyli nasz odwieczny imposybilizm) to się mogą przejechać.
Jedyny raz byłem na rozprawie. Na prowincji, ale przypuszczam że wszędzie jest tak samo. Sędzia robił jednocześnie za sędziego, prokuratora i adwokata. Zamiast siedzieć i spokojnie sobie sędziować pojedynek stron. No z butów mnie wyrwało. To po co te sądy? Nazwać to urzędami i niech sobie te decyzje urzędowe, zwane wyrokami, wydają. Po kiego mnożyć byty?
Zresztą co mnie to. Alternatywy politycznej na horyzoncie nie ma. Dług rośnie, Urzędoland się rozwija, propaganda szaleje (choć dobrze że są już 2 ośrodki,a nie wszystko na jedno kopyto jak za PO), system walczy z rodzinami (http://www.rzecznikrodzicow.pl/projekt-uchylajacy-ustawe-przemocowa), za wszelką cenę próbuje się zaorać wszelkie inicjatywy społeczne. Plan jest taki żeby wszystkim sterowała centrala przez urzędników w terenie. Jak się taki system nazywał...?

***

Sam sobie dorabiam pracując dla systemu. Ale już tego od kontroli globalnej. Płacą jako tako i robota niegłupia.  Moi pracodawcy zajmują się w sumie głównie biznesem ale też pobocznie kontrolą społeczeństwa. Więc czasem robię za cenzora. Ale to już nie ta praca jak na Mysiej. W skrócie – pomagam maszynom się uczyć. Za maszynami oczywiście stoją ludzie z określoną ideologią. Nie muszę wspominać, że bogaci ludzie.
W przypadku obecnej, globalnej cenzury politycznej chodzi o to żeby ludzie mieli jak najmniejsze szanse dotarcia do nieprawomyślnych treści. Nikt tych treści nie kasuje ale chroni się ludzi przed nimi. Dość sprytnie. I ciężko udowodnić że to się dzieje naprawdę. Już sobie wyobrażam że idę z tym do naszego sądu i przedstawiam informację w jaki sposób, nielegalnie, cenzuruje się niepoprawny politycznie kontent. Nikt by tego nie zrozumiał, a jakby zrozumiał i chciał coś z tym zrobić, to jak wiemy z praktyki, zaraz odezwie się telefon z góry i zamiatamy problem. Tak to niestety działa.
Z ciekawostek to z Michalkiewiczem mają problem. Nie wiedzą chyba za bardzo z której strony go ugryźć :-) . To pewnie z uwagi na to, że napomykanie iż "Żydzi rządzą światem" jest absolutnym wykroczeniem w internetach i jest banowane jak się da. Oczywiście w instrukcjach dla cenzora jest to opisane w sposób kręty i rozmyty. A Michalkiewiczowi takie mrugnięcia okiem w tym temacie się zdarzają. Taki ma marketing.
No i cenzura sobie cenzuruje szalenie uproszczone poglądy na temat funkcjonowania świata, a ludzie z takimi poglądami zastanawiają się dlaczego i jeszcze bardziej utwierdzają się w tych swoich poglądach. Mądre to wszystko?
Co do uproszczonych modeli - to gdyby ktoś pytał to światem rządzą banksterzy (wszelakiej proweniencji), którym udało się przekonać ludzi, że tonami spisanych regulacji i dotacjami/benefitami wprowadzają światły socjalizm, podczas gdy w ten sposób chronią swoje interesy. Na szczęście banksterka nie stanowi zwartej grupy i też konkurują między sobą.
W Polsce to nawet wczoraj towarzysz-bankster został premierem. To chyba awans za trzymanie Urzędolandu w permanentnym stanie niedorozwoju pozwalającym na eksploatację go jako rezerwuaru taniej siły roboczej. Chłop zrobi większą karierę niż Król Europy Donald I. Gratulacje.

A jak ktoś jest ciekawy czy rację miał Orwell czy Huxley to miłej lektury: https://lekturaobowiazkowa.pl/ksiazki/orwell-vs-huxley-o-przyszlosci-swiata/

***
Co tam jeszcze.
Kim nieźle harcuje. Widać że ciężko będzie Imperium ograć Chińczyków. To nie to co nawalanie farmerów i watażków na całym świecie za każdym razem jak zagrożony był biznes Wuja Sama. Choć te wojny z farmerami też im słabo wychodziły. Ci chowali się po górach i prowincjach i nie chcieli uznać wyższości demokracji centralnie sterowanej z państw wyżej rozwiniętych.

I przy okazji o traktowaniu sojuszników. Fajna historia dotycząca statku USS Liberty podczas wojny sześciodniowej. Krótko. Jankeski statek na Morzu Śródziemnym podsłuchiwał obie strony konfliktu. USA były raczej sojusznikiem Izraela w tym czasie, ale przecieki z podsłuchów szły przez jedną amerykańską frakcję polityczną do ONZ a stamtąd do Arabów. Więc statek został poproszony o odpłynięcie. Nie posłuchał. No więc siły zbrojne Izraela zrobiły nalot i wrak wraz z 200 poszkodowanymi (zabitymi lub rannymi żołnierzami amerykańskimi ) musiał odpłynąć. Izrael wygrał wojnę, sprawę zamieciono pod dywan określając ją jako pomyłkę i przypadek, a przyjaźń między narodami trwała. Tak się rozmawia z sojusznikami, gdy trzeba.
Wyczytałem w tej książce.

Całkiem fajna. O Mosadzie. Trochę też o tym, że żeby zrobić prawdziwe Państwo trzeba mieć sporo ludzi sprytnych i z jajami. Na złotoustych którzy ściemniają ludowi, a kasę biorą od obcych potęg czy korporacji, daleko nie zajedziemy.

***

Co do TTIP to jak widać wybory na Angelę nadal trwają więc jeszcze przez chwilę racej to nie ruszy. Niemiecki Gałkiewicz nie chciał zrozumieć że lubi Angelę, zachwyca się Angelą, popiera Angelę, więc może zrobią wybory w ten sposób żeby Gałkiewicz sobie a wyniki sobie. Stara europejska metoda. Poczekamy, zobaczymy.

***

Rozrasta się kolejny rak. Nie dość że przedsiębiorców kontrolują jak mogą, to jeszcze Urzędoland powoli przejmuje funkcje rynkowe. Ściągają ludziom kasę i rozdają swoim pod postacią dotacji czy szkoleń. Jest coś takiego jak Baza Usług Rozwojowych. Finansują  usługi. Zyskują znajomi królika którzy korzystają z tego systemu. Płaci oczywiście podatnik. Czyli na przykład przedsiębiorca który nie chce mieć z tym eurokomunistycznym syfem nic wspólnego. Nawet za pierwszej komuny nie było takiej patologii. Od czasów wejścia do UE wzrost jest znikomy, ludzie, którzy nie są systemie biednieją, rządzący wesoło rozwijają socjalizm.
No to niech ci ludzie wejdą do systemu. Niech zgłoszą się po benefity, dotacje, szkolenia. Wystarczy nagiąć trochę karku przed urzędnikiem. Trochę więcej dać się pokontrolować. Co to komu szkodzi. Co nie? I o to w tym wszystkim chodzi...

A jak tam korupcja w PARP? Rozeszło się po kościach wraz z milionami? Bogaci tak mają. Nie szkodzi, ściągniemy więcej od biedoty z mandatów i wsadzimy więcej alimenciarzy każąc im pracować w przywięziennych fabrykach dla biznesów powiązanych z lokalnymi bonzami. To się dzieje. Teraz. Słyszałem jednego naczelnika jak mówił że to bardzo dobry pomysł bo nie ma ludzi do pracy. Są, ale nie za wikt i marny opierunek (na to wystarcza płaca minimalna, więc komu się chce?)
W sumie to jestem za pracą w więzieniach, obawiam się tylko kolejnych świetlanych zamierzeń i patologicznej praktyki.

***

Mieszkałem trochę w Londynie. Słuchałem codziennie BBC 4. To takie radio dla miejscowych snobów. Bez muzyki i sportu. Głównie pogadanki i słuchowiska.
Bosze, co tam się dzieje; jak tej klasie średniej piorą mózgi. Na okrągło prawa kobiet i mniejszości, walka z Brexitem, jakimkolwiek odchyleniem prawicowym. Tam politycy wspólnie z ichnim ZUSem tak samo ogołocili frajerów z oszczędności jak u nas i nie mają w kasie nic (tyle że tam się płaci na państwowe ubezpieczenie emerytalne tyle co NIC). Więc naganiają klientów banksterce, bo nie wystarczy na starość i trzeba oszczędzać. Dziennikarstwo i zadawanie sensownych pytań w BBC 4 ogranicza się do tematów duperelnych jak np. samochody na obwodnicy.
Przyznam, że czasem też jest w tym radio ciekawie, gdy leci coś o sprawach neutralnych jak nauka czy prawo.

***

W UK tańsza jest nikotyna. W sklepie obok kupuję gumy z nikotyną w cenie 0,07 zł za mg nikotyny. Za to w aptekach obok mnie w Polsce najtaniej za 0,16zł za mg nikotyny. W internecie trochę niższe ceny.
Czyli w skrócie, nie dość że w UK nominalnie taniej to za godzinę pracy Anglik ( przy płacy minimalnej) kupi prawie 10 razy więcej nikotyny w gumach. Do tego mają strasznie drogie papierosy więc motywację do terapii mają bardzo dużą.

To jest skandal. Moim zdaniem ktoś nieźle u nas za to bierze w łapę. Nie potrafię sobie wyobrazić takiej głupoty która pozwoliłaby temu dziać się przypadkiem.**
U nas podwyższa się ceny papierosów, wprowadza dyrektywy ale nie proponuje się rozsądnych alternatyw. Niech ludzie sobie fajki przemycają, kupują od mafii czy niech hodują tytoń. Najwyżej się ich trochę pozamyka za nielegalny obrót i będzie miał kto pracować w przywięziennych fabrykach. I niech sobie zdychają na raka. No co, wprowadziliśmy przepisy i zakazy. A że to nie działa... A jak ma kuśwa działać?!
Powinny się tym zająć media. Sam jestem weekendowym fanem nikotyny, ale z rozmysłem pozwalać ludziom truć się dymem dzień w dzień, skoro chętnym do rzucenia można w prosty sposób pomóc to prawie zbrodnia. A jak nie umiecie czy nie chcecie tego robić to znieście podatki na tytoń, niech się ludziska trują za pół darmo.
Ale media też sobie mogą popisać. Wszedłem popatrzeć na walkę dziennikarzy z Gazety Prawnej z Dascoinem i podobnymi przekrętami (coś jak Recyclix* o którym wcześniej pisałem). Śmiech pusty bierze gdy widzi się jak Urzędoland jest bezradny w stosunku do jawnych przekrętów. No nikt nic nie może. I tu wierzę że nikt nie wziął w łapę ze ochronę takich biznesów bo kasa jest relatywnie mała, a kanciarze to raczej drobi „biznesmeni”. A sprawę, wydaje mi się można załatwić po prostu dobrą propagandą i informacją, z niewielkim wsparciem prawnym. Koszty to promile tego co wydaje się na bzdurne portale i innowacje. Ale kogo to?

***

Trochę się rozpisałem. To na razie tyle. Polityki tu raczej już nie będzie ale może być jeszcze ciekawiej :-)

A, jeszcze jedno w sprawie nikotyny. Wkurza mnie dyskryminacja na lotniskach w UK. Nie mogę kupić takich cygaretek jakie chcę, bo to tylko dla podróżnych wylatujących poza UE. I nie chodzi o to, że muszę zapłacić drożej. To bym jeszcze zrozumiał i po prostu zapłacił większy podatek. Ale nie, w ogóle nie mogę kupić dużej części tego co w sklepie jest. Dla podróżnych z UE jest tylko osobna, mała gablotka. Z mało atrakcyjnymi wyrobami po chorych cenach. Czy to na pewno legalne?

i ostatnie słowo, politycznie.

Nie będzie wolnego społeczeństwa i wolnej Polski, bez możliwości otwierania przez zwykłych Polaków banków, choćby sąsiedzkich, osiedlowych, miejskich. Bez możliwości kupienia broni (zwykłych kałaszy czy snajperek), organizowania się w celu zakupu nowocześniejszych jednostek (szwadronów dronów, robotów bojowych). Bez swobodnego zakupu usług (budowlanych, lekarskich, prawnych, itp. od kogo się chce), produktów (nawet tzw. podróbek - czyli wyprodukowanych przez konkurencję bogatych i wpływowych korporacji). No nie będzie, bo jak?
Panowie w warszawce albo będą mieli kij i marchewkę z dołu albo z góry. Teraz mają z góry. Żeby nie skończyło się tak jak u nas zwykle, mają mieć z dołu.

* Była decyzja w sprawie #Recyclix. Mówiąc Tuskiem jr. "wszyscy wiedzieli, że to lipa" ale urzędy mają jedynie prawo tworzyć sobie dupochrony: https://decyzje.uokik.gov.pl/bp/dec_prez.nsf/43104c28a7a1be23c1257eac006d8dd4/dd5fa153d6e2fd3cc12581f300544487/$FILE/DECYZJA%20Nr%20DOIK-42017.pdf , nie mają prawa nic zrobić realnie do czasu aż ktoś sobie z kasą zniknie. Taka sytuacja...

** Update 20.12.2017
Chyba wiem o co chodzi. Kupiłem w polskiej aptece gumy z nikotyną. Sprzedali mi, jak twierdzą, po cenie producenta bo data ważności kończy się za parę dni. Wyszło mi że zysk netto jako procent kosztów (narzut) przy normalnej cenie na ten preparat to 400% !!! 
W UK kupuję gumy z nikotyną normalnie w spożywczaku, w Polsce dostępne jest to tylko w aptekach. Więc jak dla mnie winą jest po prostu brak konkurencji i może jakaś zmowa dystrybutorów/producentów. Produkt jest prosty jak drut i praktycznie każdy może to sobie zrobić w domu. Parę litrów czystej nikotyny można sobie kupić w cenie 1000USD za litr. Czyli wartość nikotyny w jednej gumie 4 mg to  niecałe 2 grosze. A cena gumy w sklepie to co najmniej 50 groszy. Jest to proszę Państwa złodziejstwo. Czy, po socjalistycznemu, rynek regulowany dla dobra obywatela.

Dziwne, że u nas nie ma tego w spożywczych. Według wykazu można to sprzedawać i w takich sklepach: http://www2.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal3_wykaz_26102010.pdf
Coś tego wszystkiego nie rozumiem. Może jest już u nas tak jak u Niemców, że hurtownia farmaceutyczne nie będzie ze mną gadać jak im nie dostarczę dokumentów że jestem apteką? Chyba w to wszystko bardziej wniknę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz