środa, 18 maja 2016

BORBIN – sługa szatana.



BORBIN – sługa szatana.

Jan powoli sięgnął po pilota. Dochodziła 19.00, zwykłego dnia 15 maja. I zaraz na ekranie miało pojawić się wieczorne wydanie serwisu TVG Info-Prawda. Jan jak zwykle był zmęczony po robocie i nie miał ochoty na rozrywki intelektualne typu książka ale lubił wiedzieć co się na świecie i w kraju dzieje. A kto da mu najlepsze informacje jak nie telewizja mająca największy udział w rynku?

Co prawda kolega Roman z pracy nazywał TVG - TV Goebbels. Po pijaku twierdził iż firmę, która miała tą telewizję założyli ludzie na tyle zbliżeni do służb bezpieczeństwa PRL, że ta dała im za głębokiej komuny koncesję na intratny handel elektroniką i kasetami wideo. A z drugiej strony przy jej powstaniu pomagały osoby bardzo związane z kapitałem zachodnioniemieckim. No ale wiadomo, że Roman zbyt normalny nie był. Dobry chłop, tyle że mocher straszny i cały czas wyskakiwał z jakimiś absurdalnymi rewelacjami usłyszanymi od prałata Grzyba.

Zaczął się serwis. I jak zwykle coś tam o premierze i o tym małym, śmiesznym prezesie Kwakulskim z opozycji co ciągle bruździ. Nuda. Następnie poleciał news o Turcji, kilkaset osób zginęło w kopalni. W następnych sekundach Jan zobaczył jak jeden z bardziej znanych polityków oskarżył o pedofilię hurtem kilku biskupów. No ale to też nic nowego. Wiadomo, księżą ciągle coś mają z tą pedofilią.

Ale przy następnej wiadomości mózg Jana wysłał do jego organizmu sygnał o zagrożeniu. Układ współczulny zaczął działać na wyższych, wydzieliła się adrenalina, rozszerzyły się źrenice. Jego ucho wychwyciło słowa - nazista, obóz koncentracyjny, skrajna prawica. Jego uwaga zaostrzyła się, jak to zwykle dzieje się u zwierząt gdy dostrzegą coś mogącego sygnalizować niebezpieczeństwo. Jan baczniej spojrzał na ekran i nadstawił czujnie uszy.
Obraz przedstawiał ludzi z partii Borbina w Polskim sejmie.
A te faszystowskie mordy borbinowcy to co tu robią – pomyślał Jan?

Okazało się że zapisał się do nich jeden z posłów. Dalej było o tym co Borbin chce zrobić z kobietami. Jako autorytet komentujący, który stwierdził że kto kobiet nie szanuje nie zasługuje na uwagę, wystąpił europoseł partii rządzącej. Janowi skojarzyło się że w ostatnich latach widział europosła tylko raz na jakimś zagranicznym filmie, gdzie ten podpisywał listy obecności na posiedzeniach na których nie był. Ten to się potrafi ustawić i doić szmal – z zazdrością pomyślał Jan.

Na końcu reportażu wnuk komendanta obozu koncentracyjnego ostrzegał żeby nie głosować na skrajną prawicę bo wszystko może się powtórzyć.
Syn Jana przyniósł mu kiedyś do poczytania program Socjalistycznej Partii Pracy Fuhrera, twierdząc że to nie była prawica. Jan program przeczytał i faktycznie przypominało mu to co za młodu słyszał w ZMP. No ale to pewnie była jakaś internetowa fałszywka. Przecież redaktory z telewizji wiedzą lepiej i jak mówią że to była prawica to rację chyba mają.

Ciekawe kogo Borbin będzie mordował w tych obozach? Fuhrer zabił 5 milionów. To kogo załatwi Borbin? Ani tu Żydów tylu teraz, ani czarnych czy pedałów. Może robotników? – zastanowił się Jan. Ten mały, śmieszny i głupi Kwakulski też był niedawno faszystą, chodził z pochodniami, ale teraz nic o tym nie mówili więc chyba się uspokoił?
O Borbinie to parafianie mówią że to Żyd albo sługa szatana. Zły człowiek.

Myśli przerwały mu informacje o matce która zabijała swoje dzieci. Dziennikarz pytał czemu opieka społeczna nie kontrolowała jej ciąż? Właśnie, trzeba wszystkich kontrolować, kontrolować, bo co się inaczej wyrabia?

Wszystkich kontrolować – zadumał się Jan i ponownie złapał kontakt z rzeczywistością gdy zaczęły lecieć reklamy. Reklamy niemieckich i francuskich samochodów, kosmetyków i farmaceutyków koncernów międzynarodowych. I wszystkich tych rzeczy na które Jana było mało stać. Pracował on w fabryce komponentów dla jednego z koncernów. Praktycznie nie zostało w kraju wiele firm, które robiłyby produkty pod swoją marką. Montownie i zagraniczne sieci. Widocznie tak musi być bo jacyś tacy głupi jesteśmy – westchnął.

W drugim pokoju jego syn, pasjonat socjologii i ekonomii, świetny grafik amator kończył pakowanie przed wyjazdem do Dublina. Wieczorem miał jeszcze do zrobienia mem polityczny, który wrzuci do neta przed podróżą za chlebem.
W memie chodziło o to że pewnego dnia ludzie nauczą się sami uczyć, czytać i myśleć. I że wolność dzięki temu w końcu zwycięży.


Jan w tym czasie sięgnął po piwo i przełączył odbiornik na popularny ostatnio reality talent show.

2 komentarze: