Od razu skojarzyło mi się to z tym :-)
BLOG SPOŁECZNO-NAUKOWO-POLITYCZNY DLA KONESERÓW DYSONANSÓW POZNAWCZYCH.Prowadzony przez skrajnie prawicowego lewaka. Blog w założeniu był poświęcony Strefie Wolnego Handlu UE - USA, ale że od roku negocjacje są utajnione pojawiają się tu wątki offtopicowe. Gdy TTIP wróci w sferę jawności wrócę do tematu. - 08.10.2015 . Update - 01.2017 O TTIP cicho więc od pewnego czasu jest to blog o propagandzie i walce o władzę. TWITTER: https://twitter.com/FreemarketFreed
piątek, 20 lutego 2015
W Polsce już nie tylko Niemiecka propaganda
Wkraczają też Rosjanie ( z sygnałem, nadają z poza Polski) ale nie udają naszych mediów jak Niemcy. Mają od dziś nadawać całodobowo. Takie mają logo:
środa, 18 lutego 2015
Socjo-Korpo czyli oranie tubylcem,
Temat
jest na książkę. I nawet wynająłbym jakichś studentów żeby
trochę popisali, a ja bym polatał po wydawnictwach i zorganizował
kasę na fajerwerkową reklamę, ale mnie nie stać. Zresztą czy tu
potrzeba studentów? Hmmmm. Patrząc na trendy księgarskie, a
mianowicie coraz częstszą publikację tzw. cegieł zdaje się, że
książek już nie piszą w całości ludzie.
Otwieram
ostatnio taką cegłę z kryminałem a tam na stronę teksty w stylu
„Odkręcam kran z wodą, Zimną bo ta lepiej działa na moją
skórę, Szemrzący strumień zgrywa się w unisono z tłumionym
dźwiękiem wiertarki zza ściany. Woda rozbryzguje....”
I taki śmietnik przez 95% dzieła. Po kiego to ludzie kupują?
Ładnie na półkach wygląda? Czy może czytelnicy są po kursach
szybkiego czytania i potrzebują dłuższych przecinków między
momentami gdzie coś się dzieje? Muszę któregoś dnia to zbadać.
Ale na pewno istnieje w Internecie serwis który oferuje autorom
wypełniacze do książek:
- akcja z kranem w łazience, 2 strony – 10$,
- zachód słońca w wielkim mieście, 3 strony – 18$,
- wjazd pociągu na stację i rozmyślania autora nad postępem technologicznym, 6 stron – 31$,
- itp.
I
tak autor może sobie poskładać z elementów i szkicu akcji swoją
cegłę na 600 stron, pierwszą część trylogii.
W
dawnych czasach była jedna konkretna książka – śmietnik
składający się z opisów bez akcji – Ulisses Joycea. Teraz
wydawców śmiecia jest więcej ale sprytnie dodają też więcej
akcji. Niedługo, gdy wszystkie wydawnictwa staną się własnością
kilku światowych koncernów w książkach znajdą się tylko
wypełniacze i akcja z jednego ze 100 dopuszczonych wzorców. Nie
znajdziemy już ani jednej, nie przeżutej przedtem sto razy myśli.
Tak na wszelki wypadek, dla spokoju społecznego.
Korporacje
i socjalizm,
Państwo
powłaziło już bezczelnie z butami we wszystkie aspekty życia.
Gdzieś jeszcze tli się stara racjonalizacja, że to dla naszego
dobra, ale wierzą w to chyba już jedynie dzieci. Zresztą jak mają
nie wierzyć skoro w jedynym dopuszczalnym modelu edukacji –
państwowym, państwowi urzędnicy sączą nachalną państwową
propagandę. Byłem ostatnio na wywiadówce a tam na sali chemicznej
pół ściany zamalowane propagandą związaną z gazami
cieplarnianymi i zmianami klimatycznymi. Centralnie, na chama, żeby
nikomu nie przyszło do głowy kwestionować nowoczesnych, świeckich
dogmatów. A jakby tak wykorzystać szczucie władzy przeciwko
kościołom i odwracając pojęcia przekierować nienawiść
neoproletariatu przeciwko nowej, ateistycznej euroreligii, hmmmm...
:-)
Ale
jak na razie socjalizm trzyma się mocno, właśnie między innymi na
nauczycielach, które mają pozabezpieczane swoje monopolistyczne
interesy i karnie głosują na partie władzy (czy niby opozycji).
Trzyma się na lekarzach i farmaceutach, którym też nie można
robić konkurencji. Za 100 lat dzieci w szkołach będą się dziwiły
dlaczego Państwo ścigało dealerów marihuany a obejmowało czułym
monopolem sitwę zachwalaczy i sprzedawców chemicznego badziewia w
większości przypadków rujnującego ludziom zdrowie. Trzyma się na
prawnikach, mundurowych, osoby z branż regulowanych i wielu innych,
którym zapewniono przywileje kosztem niższych warstw społecznych,
którym z socjalizmu zostały się tylko obiecanki i niby darmowe
usługi pośledniej jakość. Gdyby wprowadzono tu wolny rynek cała
ta próżniacza kasta musiałaby zająć się uczciwą robotą. Więc
socjalizmu bronić będą do krwi ostatniej.
Drugi
filar wyciskania złota z klas niższych to korporacje, w symbiozie
zresztą z władzą i wspomnianą wyżej klasą.
Ostatnio
spróbowałem coś kupić od korpo. Kontener markowego produktu na
miesiąc, bardzo możliwe, że szybko więcej bo to na azjatycki
rynek, z założenia chłonny. Korpo w tym kraju nie miała
sprzedaży więc wcale by im to nie zaszkodziło. Jak zwykle zresztą
spotkałem się z odsyłaniem od Annasza do Kajfasza i oczywiście
nagle nie dało się znaleźć kompetentnej osoby do rozmowy. Dla
mnie to nie nowość, próbuję tego samego z różnymi produktami od
paru lat. Teraz już bardziej dla zabawy i sprawdzenia czy coś się
nie zmieniło, bo wiem jak to działa. Gdyby to chodziło o cenę,
kwotę minimalną zakupu, ok mogliby mi nie sprzedawać, byłoby to w
porządku.
Ale
chodzi o coś innego:
KORPORACJE
DYSKRYMINUJĄ KUPUJĄCYCH Z UWAGI NA KRYTERIUM SWOJSKOŚCI
I
dotyczy to generalnie wszystkich z jakimi miałem do czynienia.
Sprzedają
tylko wybranym według swoich, często niejasnych kryteriów. I to
też byłoby ok gdyby istniał wolny rynek. Ale nie istnieje.
Korporacje załatwiły sobie regulacje, które chronią ich interesy.
I co im zrobisz? Będą bezczelnie łupić tubylców bo są
zabezpieczeni prawnie.
W
skrócie działa to tak:
- mając miliardowe fundusze korpo zapewniają sobie psychologiczne skojarzenie danego produktu ich marki z zaspokojeniem danej potrzeby (zwykły Kowalski nie może tego zrobić bo nie ma miliardowych funduszy ),
- załatwiają sobie regulacje blokujące konkurencję (Kowalski nie może zrobić produktu z taką samą nazwą i opakowaniem , nawet już za Chińczyków się biorą próbując tam lobbować za praktykami „antypirackimi”), sprzedają hurtowo tylko temu komu chcą,
- ogłupiały klient ma do wyboru tylko kilka marek największych koncernów. Przepłaca bo musi. Korpo zgarnia kasę i się rozwija.
Co
gorsza takie rozpanoszenie się korpo oprócz usankcjonowania
łupienia ludzi, oznacza na przyszłość że nasze życie będzie
coraz bardziej upodabniało się do siebie, praca będzie coraz
bardziej debilna i będziemy mieli coraz mniej czasu. Już
teraz specjalizacja doszła do takiego stopnia, że w większości
korpo stanowisk trudno zobaczyć cokolwiek inspirującego czy
kreatywnego. Tylko prosta robota, powtarzalna, z ograniczonymi
kompetencjami. Jeśli tak dalej pójdzie czeka nas stagnacja i śmierć
z nudów lub przepracowania.
Chyba
że wcześniej pojawi się jakiś wyłom w dualistycznym świecie
Socjo-Korpo i ktoś weźmie sobie wolność nie pytając
skorumpowanych liderów opinii o zdanie.
wtorek, 17 lutego 2015
COIEst?
Od pewnego czasu jakoś więcej widzę w mediach więcej reklamy COIE. Może to tylko złudzenie, spowodowane nagłą ekspozycją na prorządowe media.
No ale że zobaczyłem reklamę COIE w Wyborczej od razu postanowiłem sprawdzić kto to dotuje coraz mniej chętnie czytaną propagandę.
No więc wchodzę na ich stronę. Tam z uwagi że okazuje się to być zregionalizowane klikam w “Pomorskie”. Pomorzanie chyba nie lubią wyrzucać kasy w błoto bo tu COIE nie ma. Dobrze, klikam obok – Warmińsko-Mazurskie. Niewiele tu treści, głównie dane kontaktowe, jakieś newsy nie wiadomo dla kogo.
Jako że wszedłem tu zachęcany reklamą o pomocy dla eksporterów wchodzę w zakładkę „Dla eksporterów”. Tu wita mnie wielki napis - „Zobacz możliwości eksportowe województwa warmińsko-mazurskiego” ! No świetnie. Po co mi to jako eksporterowi nie wiem, ale zobaczę. Klikam więc w pobieranie pliku „,Możliwości eksportowe województwa warmińsko-mazurskiego - Katalog eksportowy 2011 „ . Niestety nie dane mi było obejrzeć tego arcydzieła – błąd 404 – nie znaleziono.
No to szukam, kto to robi po co i za ile. Jest na stronie głównej prezentacja. Robi to Ministerstwo Gospodarki. Projekt współfinansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, na lata 2007-2013.Budżet projektu na lata 2009-2015 wynosi 77,8 mln zł
Po za tym w pliku same ogólniki. Więc szukam co konkretnie ma z tego być? Jakieś planowane efekty? Sprzedaż w imieniu firm na prowizji? Jacyś eksperci oprócz tych od pracy w urzędach, samorządach i dotacji?
Można kupić u nich jakieś analizy, ale konia z rzędem temu kto w rozsądnym czasie zrozumie o co tu chodzi ( http://coie.gov.pl/pl/dla-eksporterow/a,16,zakup-analiz-i-badan-rynkowych.html ). Są przewodniki po rynkach ale to już dawno temu robiły ambasady.
Szukam dalej – jest „Księga COIE”, duży plik więc spodziewam się szczegółowych informacji. Dostaję – o identyfikacji wizualnej i logo COIE. Nawet projekt kubka mają. Mają rozmach s...
Czyli jak to zwykle w socjalizmie. Wielkie nic, dla nikogo ale za pieniądze wszystkich. No może sobie jakieś paniusie z urzędów i zaprzyjaźnionych firm pojeżdżą po targach i „poreprezentują”
80 baniek rozdysponowane, a że jakaś kasa może została to „reklamują” to na lewo i prawo dając zarobić prorządowej sitwie.
Za pierwszej komuny Państwo brało się nawet za produkcję butów czego efektem było, że buty generalnie jakieś były, ale w dwóch modelach, nie zawsze i jak ktoś miał mniej standardowy numer to miał problem. Teraz gdy druga komuna, bierze się za finansowanie biznesu, regulowanie każdej błahostki, innowacje i jak w powyższym przykładzie nawet za pomoc w eksporcie, zwiększa to nadzieję że system berliński padnie jeszcze szybciej niż moskiewski. Ekonomii na dłuższą metę nie da się oszukać.
A na koniec cytat (o dziwo z Wyborczej) o tym jak Unia niszczy innowacyjność. Mówi to człowiek wykształcony z doświadczeniem w prowadzeniu biznesów, który wyjechał do USA, rozwijać kolejny (aplikacja na smartfony – Spray)
„Unijne pieniądze niszczą innowacyjność. Wyobraźmy sobie, że rozwijam Spraya w Polsce. Występuję o wsparcie. We wnioskach muszę napisać, jaki mój produkt będzie za rok i jak będzie zarabiał. A skąd mam to wiedzieć, skoro już trzy razy się zmienił? A więc w Polsce Spray byłby pewnie tym, czym miał być na początku - Facebookiem miejsca. I próbowałby zarabiać na reklamowym spamie. Wziąłbym dotację, choć produkt byłby niesprzedawalny. Ja jednak nadal brałbym kolejne transze robiąc dobrą minę i marnując mnóstwo czasu i pieniędzy. To ma być innowacyjność?”
wtorek, 3 lutego 2015
Dostęp do dużych zbiorów danych a wygrywanie na giełdzie
Ciekawa historia i prawdziwa. Pieniądze na niezbyt legalnie zobytych informacjach mogą zarabiać nie tylko wielcy inwestorzy z osobowymi wtykami w kluczowych miejscach ale i drobni, niezależni analitycy. Lub inni spryciarze:
http://zaufanatrzeciastrona.pl/post/przewidywanie-notowan-gieldowych-z-niestandardowymi-zrodlami-danych/
http://zaufanatrzeciastrona.pl/post/przewidywanie-notowan-gieldowych-z-niestandardowymi-zrodlami-danych/
poniedziałek, 2 lutego 2015
Analizy lokalne, lekko zahaczające o TTIP
Ze strony Józefa Darskiego:
http://jozefdarski.pl/7366-putin-rosja-ukraina-polska-unia-europejska-usa-analiza-dr-jerzy-targalski
http://jozefdarski.pl/7365-targowica-zaczela-odnowe
Ciekawe.
Czyli podsumowując i rozszerzając analizę, układ o wolnym handlu USA - UE nam się ślimaczy bo chcieliśmy wciągnąć w orbitę Ukrainę, Putinowi się to nie spodobało i zaczął negocjować na ostro. I dopięcie TTIP się przedłuża.
Z mojej strony nie bardzo ogarniam koncept przejęcia przez Rosję władzy politycznej w Polsce, (no część biznesów jak najbardziej), skoro mieliśmy niemiecką ofensywę majdanową na Ukrainę . Ale może kiedyś dopytam autora.
http://jozefdarski.pl/7366-putin-rosja-ukraina-polska-unia-europejska-usa-analiza-dr-jerzy-targalski
http://jozefdarski.pl/7365-targowica-zaczela-odnowe
Ciekawe.
Czyli podsumowując i rozszerzając analizę, układ o wolnym handlu USA - UE nam się ślimaczy bo chcieliśmy wciągnąć w orbitę Ukrainę, Putinowi się to nie spodobało i zaczął negocjować na ostro. I dopięcie TTIP się przedłuża.
Z mojej strony nie bardzo ogarniam koncept przejęcia przez Rosję władzy politycznej w Polsce, (no część biznesów jak najbardziej), skoro mieliśmy niemiecką ofensywę majdanową na Ukrainę . Ale może kiedyś dopytam autora.
niedziela, 1 lutego 2015
Nisko-kosztowa nachalność telefoniczno-emailowa. Czyli jak robić biznes gdy nie wymyśla się koła.
Po rozmowie ze znajomym, który,
zapewne, łakomiąc się na jakąś ofertę udostępnił swój numer
dla celów telemarketingowych i teraz zamęczany jest telefonami
(najczęściej od Idea Bank), postanowiłem zerknąć jak się ma ta
marka na rynku. Zwłaszcza że i ja Idea Bank i Tax Care (markę tego
samego holdingu) kojarzę z ponadprzeciętnej aktywności
telemarketingowej i wybitnie częstej reklamy emailowej z przekazem,
najdelikatniej mówiąc, mogącym wprowadzić klienta w przekonanie o
wiele większej zyskowności oferty niż to jest w rzeczywistości.
No więc zachciało mi się zobaczyć
czy taka nisko-kosztowa nachalność telefoniczno-emailowa działa. W
takim tradycyjnym biznesie jak bankowość czy księgowość, nie
powinno być zbyt dużych możliwości rozwoju. Bank czy księgowość,
a wszędzie taki sam rodzaj i poziom usług, znaleźć nie problem. A
o długiego czasu takie usługi dostępne są u oferentów online.
Co prawda Idea Bank jest całkiem
kreatywne ale najważniejszym elementem przewagi może być właśnie
nachalność i przesada w przekazie reklamowym.
Nie prowadziłem badań, poserfowałem
tylko po kilkunastu stronach, w tym większość miała informacje z
komunikatów prasowych Idea Bank. Ale wygląda na to że biznes się
rozwija, jest coraz więcej klientów.
W sumie nic nowego, jazda po bandzie
działa.
W naszej kulturze dopuszczalne jest
publikowanie reklam, nawet ostra przesada w przekazie (np. w wielu
reklamach proszki do prania od 50 lat coraz lepiej piorą i dają
bielszą biel niż te konkurencji). W biznesie dopuszczalne jest
dzwonienie do klienta z którym się już robi jako-takie interesy, kontakt listowny z potencjalnymi klientami.
Natomiast, chodzenie z ofertą po domach, dzwonienie do nieznajomych firm czy osób prywatnych jest
uważane za naruszenie norm. I słusznie. Nawet gdy uda się jakoś
tam uzyskać zgodę na kontaktowanie się mailowe czy telefoniczne od
klienta (wtedy tylko uzyskujemy jakieś tam podstawy prawne do
robienia takich akcji). Załóżmy że nagle wszyscy w biznesie
wpadają na pomysł żeby obdzwonić i omailować wszystkich ze swoją
wspaniałą ofertą? No właśnie.
Dlatego też takie działania mogą
przynosić pozytywne skutki. Kiedyś nazywało się to po prostu
cwaniactwem. Ale z własnego doświadczenia wiem, że wiele firm
wyrabia swój margines zysku dzięki naruszeniom, większym i
mniejszym, norm społecznych. To działa, dopóki się nie rozwydrzą
i nie zaczną działać na większym stopniu bezczelności.
Cwaniactwo powinno być zresztą nauczane w szkołach biznesu,
pozwoliłoby to uniknąć wielu przedsiębiorcom uczenia się na
własnych błędach przy kontaktach z „doświadczonymi”
biznesmenami.
Przy okazji sprawdziłem czyj to
biznes. Nie jestem na bieżąco z finansami to nie wiem. Jakby ktoś
jeszcze oprócz mnie tego nie wiedział to informuję że to interes
(wraz z np. Getin Noble Bankiem) Leszka Czarneckiego. Zaczynał (wg
Wikipedii ) od współpracy z SB, potem za późnej komuny został
kapitalistą, po 89 wszedł w finanse, a potem już został
miliarderem. Kilka lat temu ożenił się z Jolantą Pieńkowską
(pewnie też wszyscy oprócz mnie o tym wiedzą :-) ) – kiedyś
prezenterką TVP, obecnie TVN. Jako że podczas popełniania tego
wpisu, w telewizorze właśnie mam serial o Borgiach (rodzina
papieska) jakoś mi się nasuwają skojarzenia o łączeniu dynastii,
małżeństwach politycznych i takietam.
Jak nie pójdę do psychiatry, to
zwariuję w tym kraju. Wszystko mi się kojarzy.
Jak żyć Premiero! Jak żyć?
PS. Jeszcze tak historycznie, z własnego doświadczenia. Pomysł żeby nagle stosować agresywną sprzedaż, obdzwaniać Bóg wie kogo, zatrudnić sprzedawców którzy zdziałają cuda i opchną towar to zwykle był ostatni pomysł zarządu przed upadkiem firmy. Oczywiście jeśli chodzi o w miarę poważne firmy, nie o sprzedawców drogocennych garnków czy cudownej pościeli z wełny.
W ostatnich latach jednak takie "techniki" marketingu stosowane są coraz częściej jako pełnoprawna technika sprzedaży. Czasem to zyskowne ale wiocha.
PS. Jeszcze tak historycznie, z własnego doświadczenia. Pomysł żeby nagle stosować agresywną sprzedaż, obdzwaniać Bóg wie kogo, zatrudnić sprzedawców którzy zdziałają cuda i opchną towar to zwykle był ostatni pomysł zarządu przed upadkiem firmy. Oczywiście jeśli chodzi o w miarę poważne firmy, nie o sprzedawców drogocennych garnków czy cudownej pościeli z wełny.
W ostatnich latach jednak takie "techniki" marketingu stosowane są coraz częściej jako pełnoprawna technika sprzedaży. Czasem to zyskowne ale wiocha.
Subskrybuj:
Posty (Atom)