czwartek, 2 czerwca 2016

NGO cd.

Pojawił się na Twitterze hasztag #KatarynyEldorado https://twitter.com/search?q=%23KatarynyEldorado&src=typd , gdzie @antyleft_ analizuje finanse fundacji Kataryny. To blogerka która podobno strasznie została porażona hejtem ale nie znam szczegółów bo wewnętrzne nawalanki POPiSu (czy innej tam warszawki) jakoś mnie nie wciągają. Ważne jest to że pod tym hasztagiem każdy może się przyjrzeć jak finansowane jest typowe polskie NGO. I że spora część dochodów idzie na wypłaty. Kasa od władz i grup wpływu, praktycznie nic od ludzi. Statystycznie połowa tego typu organizacji uzależniona jest od środków budżetowych: http://nowastrategiasektora.ngo.pl/files/nowastrategiasektora.ngo.pl/public/materialy_po_FIP-ach/Niezdrowa_dieta.pdf (to opracowanie finansowane przez zagraniczne grupy wpływu więc na pewno nie przesadzone).
I dla kogo te organizacje pracują? Śmiem przypuszczać, że nie dla obywateli skoro Ci nie chcą ich wspomóc datkami. Można by przeanalizować ludzi w NGO w najmniejszych miastach i wyszłoby to samo. Powiązania kasy budżetowej i grup interesów z ludźmi NGO i dodatkowo mieszające się to wszystko z mediami.
Niezły doktorat można by z tego zrobić ale nauka w Polsce nie zajmuje się dotykaniem ciekawych tematów, woli za to mieszać łyżeczką w herbacie bez dodawania cukru: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409920,ruszaja-prace-nad-zalozeniami-nowego-prawa-o-szkolnictwie-wyzszym.html, byleby nic się nie zmieniło.

Dodatkowo, oprócz NGOsów mamy nowy, diaboliczny pomysł władzy, czyli budżety obywatelskie, o których już pisałem:   ( http://transatlantycki.blogspot.com/2015/10/budzet-obywatelski-kradziez-zuchwaa-z.html) . Polega to na oddawaniu części podatków ludziom, a raczej do zagospodarowania nowo tworzonym klikom. Przy tych BO pojawiają się tzw. lokalni liderzy (najczęściej powiązani z dotychczasowymi elitami) i tworzą jakieś projekty na które obywatele nie chcą zwykle dawać swojej kasy. Jak już ci liderzy poczują frukta liderowania i dopływu pieniędzy, to łatwiej postuluje im się o nowe środki na „aktywność obywatelską” I władza ma za drobną marchewkę nowych pomagierów. Jednym słowem syf, neokomuna i korporacje które gdzieś tam w tle zacierają rączki.

A zmęczonym tym wszystkim śpieszę donieść że Australia, której władze idą wbrew socjalistycznym modom, więc może tam będzie jakaś nadzieja, po 1 lipca opublikuje nową listę poszukiwanych zawodów:
https://www.border.gov.au/Trav/Work/Work/Skills-assessment-and-assessing-authorities/skilled-occupations-lists


PS. Żeby było konstruktywnie to propozycja, jak już musi być ten socjalizm: Niech Państwo dołoży do jakiegokolwiek projektu drugie tyle (10%, 1%, cokolwiek z tego) co organizator zebrał z nieprzymuszonych wpłat obywateli. I będzie wola ludu i socjalizm, a nie ciągnięcie ustawionych z rządowego, unijnego, itd. cyca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz