Upadł mit Bolka jako obalacza komuny. W państwowych mediach bez problemu usłyszymy że pierwszych trzech prezydentów III RP to byli agenci bezpieki. Wiemy o FOZZ i o kulisach powstawania ITI (TVN). Ukaraliśmy sprawców moralnie – jawnością. Nie wiem czy się tym przejmują, wątpię. Poza tym wszystko zostaje po staremu. Symbolem może być kontynuacja przez Morawieckiego polityki poprzedników. Rozwój idei nazwanej kiedyś ładnie „ch..., d... i kamieni kupa”.
Całe przekręciarskie dziedzictwo IIIRP pozostaje i ma się świetnie. System żerowania ustawionych grup interesów na reszcie nie zmienił się ani na jotę. I nie mówię tu o ordynarnych wałkach, jak te z kamienicami czy VAT. Mówię o strukturze Państwa, którą obsiadły klany strzegące swoich wpływów. O tych którzy zachowują prawa do obsiadania urzędów, otrzymywania dotacji, ochrony swojej branży czy zawodu przed konkurencją. To wszystko co pozapisywane jest w niezliczonych przepisach i chronione przez sądy i policję przed ewentualnym atakiem ze strony wykluczonych i zapomnianych ludzi, których dzieci nie mogą być prawnikami, lekarzami, nauczycielami, biznesmenami. Przed tymi, którzy nie mogą zarobić na wakacje, którzy traktowani są jak śmiecie w publicznych szpitalach, którzy przy rozwiązaniu najprostszych rzeczy zderzają się z murem przepisów i oblatanych w nich cwaniakach. Bolek Down lecz bolkowizna trzyma się mocno. A zapomniani ludzie muszą za to tylko płacić. A na osłodę mają najwyżej propagandę sukcesu w telewizorze.
Obaleniem bolkowizny byłoby zrezygnowanie ze wspomagania interesów tych ludzi, których główną umiejętnością jest świetne odnajdywanie się w hierarchii społecznej zasilanej z kasy państwa, a pozwolenie na działanie tym, którzy może nie urodzili się w domach elity ale mają pomysły i chcą się rozwijać. Wypuśćmy małe szczupaczki ze szklanych klatek i pozwólmy im rosnąć. Tylko na nich możemy zbudować efektywne Państwo.
Niestety działania obecnej władzy idą w przeciwnym kierunku. Z wiadomym do przewidzenia skutkiem.
I jeszcze mocny głos ludu, zasłyszany gdzieś na prowincji tamtego roku. O Smoleńsku.
„...nagle odezwał się chłopak, wiek około 22 lat.
jak był ten Smoleńsk, pracowaliśmy akurat na szparagach w Niemczech. No i zaczęliśmy gadać o tym. Szkoda nam było tych stewardes i pilotów, bo niewinni, nic nikomu nie zrobili. Ale tej całej reszty? Dobrze im tak. To przez tych skurwysynów tutaj jesteśmy.”
Tym którzy nie pracowali na zachodzie na polu wyjaśniam że jest to cholernie ciężka i nudna robota, która wysysa z człowieka całe życie. Pracują tam zwykle ludzie, którzy nie bardzo odróżniają partię od partii i nieszczególnie ich polityka obchodzi.
Wyjaśniam, bo ci z warszawki, którzy, niezależnie od tego kto jest nominalnie przy władzy, gdzieś tam zawsze znajdą sobie wygodne krzesło za pieniądze podatnika, mogą nie zrozumieć.
Dla nich polityka to problem teoretyczny i często wystarczy im zastąpienie nazw ulic niegdyś noszących dumne imiona patronów wyrywaczy paznokci przez ulice świętych i wyklętych.
Wystarczy im że ludzie o giętkich kręgosłupach na urzędach zmienią retorykę i zamiast pochwalać propagandę gejów zaczną opowiadać dowcipy o pedałach, zamiast gadać o europejskich wartościach, zaczną dawać więcej na kościół, itd., itp.
Zwykli, zapomniani ludzie mają to gdzieś, chcą konkretów. A kto choć trochę zna się na ekonomii i psychologii wie że 500+, na pewno tej sprawy nie załatwi. Potrzebujemy nowego, zdrowego Państwa. A nie bolkowizny w patriotycznych szatach.
Orzeł wzięty z: http://wor3k.deviantart.com/art/Polish-Eagle-Polski-orzel-517592091
Dobrze napisane. Zgadzam się w stu procentach. Pytanie tylko ile jeszcze to nasze społeczeństwo będzie znosiło tą zerującą na nas bandę i kiedy się wkońcu obudzi. Bo ja mam już szczerze dosyć.
OdpowiedzUsuńOto jest pytanie :-) Jak jakiejś wojny u nas znowu nie będzie to może w kilka dziesięcioleci jakoś to ogarniemy.
OdpowiedzUsuń