W dzisiejszym Saloniku Ziemkiewicza
goście momentami rozmawiali tak jak się powinno często rozmawiać
o polityce. Mówiąc o interesach poszczególnych ludzi, grup którzy
nie są przyjemnymi postaciami z telewizora a twardymi graczami,
którzy w obronie interesów posuną się do działań odległych od
dozwolonych w 10 przykazaniach. Cieszy mnie to że czasami w
ogólnokrajowych mediach analizuje się sprawy na poważnie. Polityka
to gra o władanie zasobami świata i nie jest to zabawa dla
układnych panienek tylko mówiąc prosto z mostu dla bandziorów a
przynajmniej twardzieli bez skrupułów. Zdarzają się wyjątkowo
także idealiści, których na chwilę wyniesie w górę jakieś
zawirowanie historii, a także o wiele częściej ludzie usłużni,
którzy tylko wykonują polecenia z góry w zamian za jakieś
wynagrodzenie lub przywileje.
W audycji pojawił się pobocznie
odgrzewany ale chyba nadal atrakcyjny kotlet. Tzw. akta Jaroszewicza.
Były to właściwie akta całej Europy zebrane przez Niemców (jasne
że nie wszystkie były u niego w domu). Prawdopodobnie najwięcej o
tej sprawie jest w książce „Radomierzyce. Archiwa pachnące
śmiercią” (jeszcze nie czytałem).
Część informacji jest dostępna w
internecie:
http://www.miastowroclaw.pl/index.php/his/item/5545-mordercze-archiwum-ss.
A tu mniej znane uzupełnienie:
http://moje-riese.blogspot.com/2013/03/coraz-wiecej-faktow.html
Z drugiej strony mamy prostą
informację że cała sprawa z aktami w Radomierzycach została po
protu zmyślona przez Henryka Piecucha:
http://www.newsweek.pl/sensacyjny-bohater,51456,1,1.html
Tyle że niemieckie akta z całej
Europy rzeczywiście były gromadzone przez Niemców i w momencie gdy
im się paliło pod nogami wożone po różnych miejscach. Ostateczna
wersja brzmi że zostały przejęte w różnych miejscach Rzeszy
przez amerykanów i sowietów. Tu jest opracowanie które mniej
sensacyjnie a bardziej historycznie mówi o tego typu aktach:
http://www.academia.edu/669970/Restytucja_archiwali%C3%B3w_francuskich_z_Archiwum_Specjalnego_w_Moskwie_Archeion_2006_t._109_s._131-157
Niemniej z tego co widzę sprawa
Radomierzyc nie była wnikliwiej badana przez historyków. Może
profesjonaliści na podstawie wstępnej analizy faktów historycznych po prostu
dochodzili do wniosku że to bujda na resorach? A może nikomu już
się nie chciało jechać i popytać miejscowych czy coś tam mogło
być na rzeczy? Zwłaszcza że jak głosi legenda wszyscy świadkowie
którzy te dokumenty tam widzieli ginęli. A jeśli tam były akta
dotyczące większości ważnych rodzin i grup europejskich. Prywatne
akta naszej Nowej Europy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz