Obiecałem, więc dziś nakreślam kilka sposobów na pogonienie łupiących nas korporacji. Sposoby są co prawda trochę z zakresu political fiction bo żeby na serio zadrzeć z korpo trzeba mieć niezależne Państwo, żeby je mieć, trzeba mieć silnych gospodarczo obywateli. Żeby ich mieć muszą oni mieć swobodę działania i dostęp do kapitału. Na teraz mamy swobodę mniejszą niż za Nowej Polityki Ekonomicznej Lenina a banki są zagraniczne i bezczelnie wredne. Bank którego klientem jestem od kilkunastu lat na lichwiarską pożyczkę w wysokości wartości średniej klasy samochodu, chce jakieś papiery i zastaw... I jeszcze ta wisząca nad nami Unia, ehhh.
Zresztą o tym co trzeba generalnie zrobić już kiedyś wspominałem:
https://vimeo.com/130728961
No ale można przynajmniej pokombinować jak te złodziejskie korpo pognać. Dziś ten tekst psa z kulawą nogą nie obejdzie ale może za kilka lat coś ruszy. Pomysły dotyczą rzeczywistości na której nie ma wolnego rynku. Jego przywrócenie działało by jeszcze lepiej – ale jeśli nie ma co się lubi...
No to jedziemy. Na początek sprawa prosta, ale prestiżowa.
Piwo.
To co nam kilka gigantów sprzedaje pod nazwą „piwo” jest kpiną w żywe oczy. Temat jest znany. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do nędznej jakości tych produktów, niech przeprowadzi prosty test. Proszę to odgazować i ogrzać. Następnie powąchać i spróbować wypić. Zapewniam że odrzuca. Prawdziwe piwo testowane w ten sposób też rewelacyjne nie jest ale jakoś tam pijalne.
Więc trzeba po prostu określić uregulować dokładnie jak robi się piwo. I tym, którzy tych norm nie spełniają odebrać prawo do nazywania wyrobów piwem. Jakieś regulacje w tej materii istnieją ale zwyczajnie nie działają. Wypada skończyć z oszustwem – Polacy zasługują na prawdziwe piwo. Dodatkowo nałożyć konkretny podatek na alkoholowe miksy robione metodą nienaturalną – czyli ten piwopodobny chłam koncernów.
Plan w postaci dwóch akapitów brzmi naiwnie, ale mamy chyba ludzi opłacanych z podatków, którzy mogą to kreatywnie rozwinąć i powalczyć z cwaniakami z korpo.
Marki w handlu detalicznym.
Koncerny ładują kupę szmalu w propagandę (reklamę) – ta inwazja na mózgi konsumentów daje im coś w rodzaju monopolu na którym korzystają jako jedyni właściciele prawa do marki (tu jest więcej na ten temat:
http://transatlantycki.blogspot.com/2015/02/socjo-korpo-czyli-oranie-tubylcem.html )
Dodatkowo swoich produktów nie sprzedają na wolnym rynku każdemu kto chce je kupić. Wybierają sobie odbiorców, udzielają licencji, itp. Mówiąc krótko niezależne firmy w Polsce nie mają prawa kupna, na uczciwych warunkach, produktów od większości koncernów. To nie jest wyartykułowane wprost ale tak ustawione, że do tego się sprowadza. Z drugiej strony cwaniaki z korpo ustawili sobie policję i służby tak że pracują za darmo chroniąc ich biznesy. Jasne że trzeba z tym skończyć. Krótka piłka – albo sprzedajecie naszym firmom na takich zasadach jak niemieckim, francuskim itd., albo ochrona waszych interesów znika (oczywiście formalnie nie da się tego na razie znieść ;-) ).
Tu trzeba trochę inteligentnych ludzi na cle czy w policji, sędziów itp., ale da się korpocwaniaków tak zrobić żeby skończyć bezkarne żerowanie i jednocześnie nie zaszkodzić kupującym.
Samochody – też prosta sprawa. Zamiast sprowadzanego złomu, zapewnijmy Polakom samochody nowe i tanie. Każdy kto otarł się o globalny łańcuch dostaw gigantów motoryzacji zdaje sobie sprawę że stworzenie konkurencyjnej struktury na skalę krajową byłoby ciężkie. Ale do zrobienia gdyba zaszła taka potrzeba – choć początkowo z produktem na pewno niższej. Można natomiast wynegocjować produkcję taniego samochodu (np. dla młodych i emerytów), który zastąpi sprowadzane, kilkuletnie pojazdy. Myślę że Chińczycy chętnie weszli by w taki plan. Zrobić do tego miks przepisów importowo-podatkowych żeby ludziom kalkulowało się to kupować i voila – oszuści z Volkswagena zaorani.
Korupcja – też proste, wykopywać każde korpo zaangażowane w działalność korupcyjną. Takiego HP czy Siemensa w Polsce nie powinno być już od dawna. Oszukiwali i oszukiwać będą, nie powinniśmy z nimi robić interesów i tyle. Tymczasem zapłacili coś w rodzaju małego mandatu, jakieś pionki mają drobne problemy a reszta została tak jakby nic się nie stało.
Każdy kto wie jak wyglądają procesy legislacyjne i jakie walki o przecinki i kombinacje mają przy tym miejsce, czytając powyższe popuka się w głowę. Mam jednak głębokie przeczucie że potrafimy wytrenować naszych cwaniaków którzy zawalczą właśnie na tym polu i zaorają tych nadętych szmaciarzy z korpo. Czego Polsce życzę.
* * *
Przepraszam za jakość tekstów i niewielką szczegółowość ale robię to za darmo, w czynie społecznym. Przynajmniej niczego tu nie sprzedaję. A robota sama się nie zrobi :-)