Podróże w czasie są fajne, jeśli są częścią jakiejś bajki. Ale jak ludzie niby poważni biorą się za takie rzeczy to jest już mało zabawne. Przed chwilą trafiłem na reklamowany przez Twittera filmik na Economiście: http://www.economist.com/news/science-and-technology/21663338-according-theory-relativity-time-elastic-it-can-slow-down-speed-up-and-even-reverse?fsrc=scn/tw/te/pe/ed/Whydoestimepass. "Dlaczego mija czas".
I to ma być nauka?
Żaden czas nie mija. Nie ma żadnego czasu. Są zmiany. Możemy zmierzyć trwanie zmian czegoś zmianami czegoś innego. Możemy zmierzyć zmiany w pozycji słońca zmianami pozycji wskazówek zegarka. Ale nie ma czegoś takiego jak czas Komuś na głowę padło żeby poważnie rozważać czy czas może biec w drugą stronę. A może przed zmianą kierunku skręci o 45% i wpadnie na burgera w Macu?
Natomiast bez problemu, zakładając nieskończoność przestrzeni, możemy założyć że istnieje wiele światów które są dokładnie takie jak nasz tylko 5 minut czy 5 milionów lat wcześniej. I że w jakiś sposób będziemy mogli tam dotrzeć,odbywając swego rodzaju podróż w czasie ( będzie to oczywiście zwykła, szybka podróż w przestrzeni).
PS. Wpis jest oczywiście sprzeczny z obecną nauką bo gdyby nie był to by się np. diagramy Feynmana posypały :-).
Jasne że w nauce nie ma co od razu odrzucać hipotez ale ta z cofającym się czasem jest tak wzięta z kapelusza że trzeba krzyknąć - "król jest nagi" i cześć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz